Sesja rodzinna w domowych pieleszach – najlepiej :)

tomasz_puchalski_julcia_4_m-ce_036-editMoże pamiętacie wpis o fotograficznej sesji mojej wnusi Julci i rodzinki? Tej studyjnej? Na wszelki wypadek, znajdziecie go pod tym linkiem.

To było „dawno temu”. Dzisiaj Jula skończyła 4 miesiące. 1/3 roku 🙂

W ostatnie odwiedziny do Marty, Michała i wnusi zabrałem plecak fotograficzny. Zawsze można robić zdjęcia iPhonem, ale wiecie – porządna lustrzanka i naprawdę zacny zestaw obiektywów robi robotę.

tomasz_puchalski_julcia_4_m-ce_025-editCzym się różni sesja w studio od sesji w domu, w tak zwanych domowych pieleszach? Odpowiedź jest bardzo krótka – wszystkim!

Jeśli mnie zapytacie, gdzie ja wolę i lubię bardziej robić sesje rodzinne? Oczywiście tam gdzie moi „modele” czują się najlepiej, są najbardziej zrelaksowani, gdzie wszystko dookoła jest im dobrze znane, gdzie każdy potrzebny rekwizyt jest pod ręką.

tomasz_puchalski_julcia_4_m-ce_023-editGdzie w końcu mamy do dyspozycji naturalne światło z okna, a nie tylko ostre światło studyjnych lamp błyskowych.

W połączeniu z jasnymi obiektywami, zupełnie spokojnie można pracować nawet w pochmurny dzień – tak jak właśnie było w ostatnią niedzielę na sesji Juli, Marty i Michała.

Hmm, na sesję załapał się oczywiście i Idefix, „starszy braciak” wnusi, no i ciotki, moje ukochane córeczki Zocha i Marynia.

tomasz_puchalski_julcia_4_m-ce_034-editWiecie co Wam powiem na koniec? Dobre zdjęcia rodzinne przetrwają lata. Można do nich wracać całe życie. Można wysłać efekty sesji do prababci i pradziadka.

Można zrobić odbitkę i po prostu, staromodnie wsadzić ulubiony kadr do ramki.

Fotografia rodzinna jest tak pełna emocji, że warto ją robić dobrze. Próbować, czytać, uczyć się robić lepsze zdjęcia. Bo nasze dzieci, my sami każdego dnia jesteśmy już starsi, inni.

Przecież Jula dopiero co się urodziła, a ani się obejrzymy będę robił zdjęcia na pierwszych urodzinach, a potem niewiadomo kiedy i jak – na jej studniówce 🙂

tomasz_puchalski_julcia_4_m-ce_014-edit