Ostatnio mam smaka na B&W, listopad robi swoje :)

Jeszcze tydzień, dwa, temu byłem w apogeum zachwytu nad kolorami jesieni. Bo to według mnie, najpiękniejsza pora roku – oczywiście pod względem fotograficznym, niekoniecznie pogodowym.

tomasz_puchalski_julcia-w-listopadzie_006-editKiedy trafimy na przerwę w deszczu, a może nawet będziemy mieli szczęście do odrobiny słońca, powstać mogą zdjęcia jak na przykład te…

Ale im dalej od złotego polskiego września i października, im głębiej wchodzimy w listopad tym bardziej odchodzi ode mnie kolor na rzecz graficznego, stonowanego i w pewnym sensie zadumanego Black & White.

Myślę oczywiście o zdjęciach czarno–białych.

photo5Kilkanaście lat temu miałem analogowego Nikona F90 i zdjęcia swojej rodzinie robiłem głównie na kliszach czarno-białych. Z kilku powodów, głównie jednak, nie ukrywajmy – ekonomicznych.

Rolka Kodaka czy Agfy kosztowała kilka złotych mniej niż kolor, wywołanie również, a odbitki można było zrobić samemu, w łazience.

Tak, miałem też przez chwilę własną „ciemnię”.

Zabawy z wywoływaniem było sporo, ale jednak głównie sporo było nieprzespanych nocy, coraz więcej wydatków na chemię, papiery i… potem na szczęście pojawiły się pierwsze aparaty cyfrowe, w tym okrutnie drogi Nikon D100 🙂

tomasz_puchalski_kurs-podstawowy-jesien-2016_093-editŻeby było jasne, nie twierdzę, że fotografia analogowa jest zła. Wręcz przeciwnie. Posiadanie 36 klatek w aparacie powoduje że fotografujesz naprawdę warte tego sceny, więcej myślisz nad kadrem, szanujesz rolkę filmu… 

Pisałem o tym wielokrotnie, rozmawiamy też o tym w Akademii – wraz z nadejściem fotografii cyfrowej, zaczęliśmy „strzelać” a nie „robić” zdjęcia. Powstaje dużo cyfrowych obrazów, które są po prostu złe, słabe, bez sensu.

Ale wracając do głównego tematu wpisu – zdjęcie czarno–białe ma swój klimat. Nie można „pograć” plamą koloru, ciekawym zestawieniem barw, kontrastem ciepłych i zimnych tonacji.

tomasz_puchalski_kurs-podstawowy-jesien-2016_132-edit-2Niektórzy żartują, że jak już wszystko popsujesz w kadrze kolorowym, balans bieli się nijak nie zgadza, wszystko jest do dpy – zrób konwersję do B&W, uzyskasz zdjęcie artystyczne 🙂

Według mnie –  zdjęciu czarno-białym wszystko jest takie trochę nagie. Albo fotka opowiada ciekawą historię, albo nie.

Kiedyś pamiętam tak ustawiłem swój wyświetlacz w Nikonie, żeby pokazywał obraz czarno-biały. Właśnie po to, żeby kolor nie rozpraszał, żeby widzieć czy zdjęcie broni się w B&W, czy jest ciekawe. 

Dzisiaj pracuję z prozaicznych, ekonomicznych i ergonomicznych powodów cyfrą. Ostatnio świetnym Nikonem D750. Genialny autofokus, bardzo dobra matryca, doskonałe ISO zapakowane do sprawdzonego korpusu Nikona.

tomasz_puchalski_julcia-w-listopadzie_266-editI oczywiście powstają zdjęcia kolorowe, zapisywane w RAW, z myślą o dalszej obróbce. Kto jeszcze* swoich zdjęć nie poddaje obróbce cyfrowej, będzie to kiedyś robił. Podobnie jak zmieni format zdjęć z JPG na RAW prędzej czy później 🙂 

We wrześniu te kolorowe, słoneczne, ciepłe, żółto–czerwone zdjęcia były w sam raz, pasowały do mojego nastroju. Cieszyłem się nimi, bawiłem nasyceniem kolorów, kontrastem, ekspozycją. Zapisywałem bardzo kolorowe obrazy złotej polskiej jesieni.

tomasz_puchalski_julcia-w-listopadzie_273-edit-2Od 1 listopada, dnia zresztą symbolicznego, świat jakby przeszedł na drugą stronę, do świata równoległego gdzie króluje szarość, poranne mgły, szybki zmierzch i zasadniczo nostalgia… 

Odczuwam to i ja w swoich kadrach. Już nie mam takiej frajdy z łapania koloru w ujęcia. Coraz częściej patrzę grafiką czarnych, szarych i jasnych plam, linii, kształtów.

Drzewa gubiąc liście odsłaniają piękne, harmonijne struktury, aż proszące się o zapis bez ubarwiania, bez dorabiania niczego.

Zdjęcia będące ilustracją w tym wpisie powstały przez tomasz_puchalski_kurs-podstawowy-jesien-2016_121-editkilka ostatnich dni. Tylko dwa pierwsze Marysi to skany analogowych ujęć – w tym jednego z moich najbardziej ulubionych, zrobionego na kultowym Kodak T-Max 3200.

Dzisiaj moje kolorowe kadry traktuję oprogramowaniem, które licencjonuje już chyba o wersji 4 – Alien Skin – Exposure 7. A wśród dostępnych setek presetów, tej jesieni najchętniej sięgam po transformacje kolorowy, cyfrowy TIFF –> odbitka symulująca Kodat T-Max 400. 

Wg mnie efekt jest więcej niż zadowalający. Odbitki robię nie wychodząc z pokoju, mogę mieć nawet zapaloną lampkę a grać może Miles Davis na przyzwoitym audio w salonie. Takie czasy, lubię je 🙂

 

mały disclaimer – oczywiście mam na myśli osoby traktujące fotografię poważniej niż ogół, tych którzy chcą robić lepsze zdjęcie 🙂