Wpadliśmy z A. do Gdańska na kilka dni korzystając z biletów Ryanaira za 12 złotych w jedną stronę. To był impuls, choć wakacje w pełni, więc dlaczego nie…
Jednym z miejsc, które chcieliśmy odwiedzić to Europejskie Centrum Solidarności. Spodziewaliśmy się tłumów, tymczasem w piątkowe popołudnie chodziliśmy po ekspozycjach tego wspaniałego muzeum niemal sami.
Mam nadzieję, że pustki nie wynikają z innych przyczyn niż pora dnia i tygodnia, bo z drugiej strony dookoła nas przeważali ludzie młodzi, którzy czasy PRL na pewno poznali dopiero z filmów Barei czy książek do historii.
No właśnie, ta historia tamtych mrocznych czasów została opowiedziana w nowoczesny, interaktywny i multimedialny sposób. Wspaniale. Bez nudnych korytarzy z gablotami i długimi tekstami do czytania.
W kilku miejscach, my z rocznika 1966 się uśmiechnęliśmy na wspomnienie „tamtych czasów” (pokój z telewizorem i przemówieniem Edwarda G.) a w kilku przeszły nas ciarki i poczucie, że cudownie jest żyć w czasach bez przesłuchań na milicji, inwigilacji, pozbawiania wolności a czasem i życia…
Ostatnia sala, sala G daje nadzieję. Nadzieję na to, że historycznie dobro zwycięża. To dobro pochodzące z mądrości i spokoju. Obyśmy doświadczali go jak najczęściej. Szczególnie w Polsce, bo to jest mój kraj.
Kilka zdjęć w galerii poniżej. Moje osobiste spojrzenie na to miejsce, ale i otoczenie. Przemysłowe. Stoczniowe.
You must be logged in to post a comment.