Tak, dokładnie tak. Fotografowałem męski crossfit, Michała i jego przyjaciół, trenerów z Crossfit Dock, a w ostatnią niedzielę z prawdziwą przyjemnością robiłem zdjęcia Ani Fritz–Fabijanek i Kasi Wrzosek.
Ania i Kasia to – jak mnie skorygowały, nie trenerki, a pasjonatki crossfit, zawodniczki, sportsmenki. Niech będzie.
Jakby ich nie nazwać, są pięknymi i wysportowanymi młodymi kobietami i o sesji fotograficznej z nimi właśnie chcę dzisiaj napisać parę zdań.
Oczywiście blog fotografa nie może się obejść bez zdjęć – tych na szczęście udało nam się zrobić kilka. No kilkanaście.
No dobra, pierwsza selekcja pozostawiła ok. 300, zszedłem do 99 takich „naj”, a potem wspólnie pozostawiliśmy ok. 35.
Te zdjęcia wybrały same bohaterki sesji. Uważam, że – a w szczególności dotyczy to płci pięknej, nieważne co ja myślę o danym zdjęciu jako fotograf.
Może mi się podobać, nawet bardzo. Ale jak nie znajduje akceptacji osoby fotografowanej – to nie ma dyskusji, odpada.
Wracając do samej sesji. Hmm, tym razem wiedziałem mniej więcej czego się spodziewać, przygotowałem się chyba lepiej niż za pierwszym razem, poza tym mając zdjęcia z poprzedniej sesji łatwiej było nam się umówić na to „jakie zdjęcia robimy”.
Gościny po raz drugi udzielił nam Crossfit Dock, za co serdecznie dziękuję. Wypakowanie sprzętu z samochodu i pierwsze spotkanie z dziewczynami. Zaczynamy ustalać co robimy.
A tu się okazuje, że wszystko jest zaplanowane. Jak w dobrze zaprojektowanym treningu, jest gotowa „rozpiska”, ustalone i przemyślane 🙂
Muszę przyznać, że zrobiło to na mnie wrażenie. Widać wpływ zawodniczego, profesjonalnego podejścia do planowania czasu, rozkładu dnia czy właśnie treningu.
Pewnie dzięki temu nasza sesja przebiegała bardzo sprawnie. Na początku trochę się martwiłem czy mogę prosić o powtórne ujęcia (a fotografowaliśmy ćwiczenia ze sztangą), ale wkrótce już wiedziałem, że Ania i Kasia to naprawdę twarde zawodniczki 🙂
Początkowe ujęcia powstawały z bardzo dynamicznych ćwiczeń. Sztanga, skakanka, jakieś–takie-coś-do-brzuszków-i-pleców :)
Dziewczyny czuły się w takim hardcorze jak ryby w wodzie. To się widziało. One naprawdę lubią dawać sobie w kość.
Pomyślałem, że to wszystko super, ale ja chce też zrobić „swoje” zdjęcia. Lubię portretować ludzi. Lubię łapać emocje, ten błysk w oku, czasem smutek.
Postanowiłem namówić moje crossfitowe modelki do kilku spokojniejszych ujęć.
Szczerze mówiąc nie wiem, czy są to ich ulubione kadry. Może nie. Na pewno ja jestem zadowolony z tych kilku wyciszonych, spokojnych, lekko nostalgicznych ujęć.
Bo wiecie, ja wiem, że w środku to są bardzo wrażliwe osoby 🙂
Kończąc zdjęcia, już umawialiśmy się na następną sesję. Bardzo chętnie wrócę z aparatem potowarzyszyć Ani i Kasi (a może zaprosimy też chłopaków?) podczas treningu crossfit.
Tymczasem kilka ujęć poniżej, miłego oglądania. Aha, Ania i Kasia – jesteście wspaniałe, dziękuję za cudowną sesję!
You must be logged in to post a comment.