Jestem z tego rocznika, który z wypiekami na twarzy oglądał w TVP serial „Czarne chmury„. Oj, jak ja się bałem, że to zaraz koniec odcinka, a kończyli skubańcy zawsze w takim momencie, że ach, napięcie było w zenicie i bach, napisy końcowe. I cały tydzień czekania… Może dzisiaj byłbym bardziej odporny, ale wtedy…
To taka dygresja zupełnie bez sensu bo w zasadzie to chciałem na kanwie wczorajszego wypadu na rower powiedzieć słów kilka o jakości światła w fotografii. Już kiedy ruszyliśmy z Wilanowa było widać, że zapowiada się ciekawie – ciemne, piękne chmury na horyzoncie były obietnicą niezłej ulewy albo… najlepszego światła do fotografowania 🙂
Światło przed burzą jest jedyne w swoim rodzaju. Z jednej strony robi się ciemno, mrocznie, chmury jak z atramentu zasnuwają niebo, z drugiej uwypuklają się wszystkie jasne tony, niemal wszystko co jasne świeci swoim światłem.
Jeśli jeszcze jest to pora „golden hours”, czyli te 1-2 godziny przed zachodem, to dodatkowo wszystko jest skąpane w ocieplających promieniach słońca. Mieszkanka iście fantastyczna, trzeba tylko mieć kamerę, iPhone’a, GoPro czy tak jak ja, kamerkę sportową SJ6000.
Oczywiście każde zdjęcie cyfrowe bez dodatkowej obróbki jest tylko dobre, ale jeszcze nie bardzo dobre i/lub ciekawe, więc swój „urobek” z karty zawsze wrzucam do Adobe Lightroom i mimo, że mam do dyspozycji tylko skompresowanego JPG-a, a nie bezstratnego, dobrej jakości RAW-a, robię co mogę.
Ale… cokolwiek byśmy w tym Lightroomie nie chceli zrobić, najpierw trzeba mieć fajne zdjęcia. Materiał. A ten – jak wyżej, będziesz miał najciekawszy jak sesję zrobisz w ciekawym świetle, w trudnej wydawałoby się pogodzie. Powodzenia!!!
You must be logged in to post a comment.