Zacznę od tego, że jestem wielkim fanem „Władcy Pierścieni” J. R. R. Tolkiena. Zaczęło się to dawno temu, „wieki” przed świetną ekranizacją trylogii przez Petera Jacksona.
Pamiętam to jak dziś – Tato czytał „Drużynę Pierścienia”, ja czekałem, potem ja czytałem pierwszy tom, Tato już leciał „Dwie Wieże”, a w kolejce z kolei czekała siostra. I tak czytaliśmy te trzy książki jednym tchem, bywało że do rana 🙂
Dla tych co być może dopiero sięgną po książkę – jedyne słuszne tłumaczenie to wyłącznie to autorstwa Marii Skibniewskiej, wydawnictwo „Muza” je od lat publikuje…
I jak to z każdą dobrą książką, nasza wyobraźnia tworzy własne obrazy i sceny. W tym przypadku świata Śródziemia, Mordoru, Shire, Gandalfa czy Orków.
Filmy Jacksona na szczęście nie tylko „dały radę”, ale wpisały się u mnie na listę najczęściej odtwarzanych filmów. Żelazna pozycja jesiennych wieczorów 🙂
Parę lat temu otarłem się o hasło „Mordor na Domaniewskiej„, a potem osobiście poznałem Rafała, ojca–założyciela, Saurona we własnej osobie.
Od razu uznałem, że to bardzo zabawne, inteligentne skojarzenie, pastisz niedoli „korpo orków” zamkniętych w boksach i ołpenspejsach Służewa Fabrycznego.
„Mordor na Domaniewskiej” jak nazwa własna, zaczął żyć swoim życiem w rozmowach, mediach, używa się go powszechnie i potocznie. Podobno są też inne Mordory, słyszałem o jednym w Krakowie 🙂
Tymczasem niedawno, a w zasadzie bardzo dokładnie – bo rok temu pojawiła się na odwiedzanej przeze mnie stołówce w Mordorze gazeta.
Bezpłatna, duża, z ciekawym layoutem i w środku – o dziwo, całą masą fajnych artykułów.
Oczywiście wszystkich krążących tematyką dookoła korpo, Mordoru, pracy zawodowej, odpoczynku, gdzie i jak uciec, gdzie jest wymarzone Rivendell, a gdzie przedszkole dla korpo–mamy 🙂
To był pierwszy numer „Głosu Mordoru„!
Wtedy nie myślałem, że rok później już nie będę mordorczykiem, a nawet będę miał przyjemność osobiście wspomagać imprezę rocznicową „Głosu Mordoru”. Udało mi się uciec z Mordoru do Shire, na swoje 🙂
Impreza miała miejsce w klubie „Aviator” na Okęciu, na bogato, i z klasą. Ja wziąłem kąt sali we władanie i na tak zwanej ściance robiłem każdemu kto miał ochotę – zdjęcia z Gandalfem czy z szefowymi gazety – Sisi i Justyną.
Powiem Wam na koniec, że Gandalf–Tomek i głównodowodzące dziewczyny Sisi i Justyna tworzą bardzo sympatyczny zespół.
Bliżej im do inteligentnych i zrównoważonych elfów niż do ciemnej strony mocy Śródziemia. Gadają ludzkim głosem, „Głosem Mordoru”. Szczerze polecam 🙂
You must be logged in to post a comment.